ID | #1686043317 |
Added | Tue, 06/06/2023 |
Author | July N. |
Sources | |
Phenomena | |
Status | Fact
|
Initial data
At approximately 1:30 a.m. on April 26, a professional military man noticed the passage of a huge V-shaped object over Goldap, a city near the border with the Kaliningrad region, which, as he admitted, had no right to be in our sky.He estimated its size to be five times the size of a passenger plane.
When he was returning from a late walk (around 1:30 a.m. on April 25-26, 2014), he accidentally noticed an object that was moving across the sky. It had the shape of a triangle with one of the vertices cut off.
The triangle was formed by three longitudinal beams: two longer and one shorter. The shape of the triangle was incomplete, there was no side covering the body — as a base. The object was moving sideways forward, as if contrary to the laws of logic and aerodynamics.
It was at an altitude of about 6-10 thousand. meters. He was moving at a speed comparable to the flight of a passenger plane, above the clouds (cirrus). He easily identified these data, referring to the training he had undergone in connection with his profession.
He estimated the size of the triangle to be about 5 times the size of a commercial airliner. There was no sound.
The object had six symmetrically arranged lights that changed color from light green to blue, then from yellow to purple. Two lights next to each other (next to the truncated vertex) changed color together, regardless of the color change of the other four lights, which, in turn, also changed color simultaneously. It looks like they were forming the second part of the color change sequence. The rest of the outline of the object was black.
The object left no traces. The witness clearly remembers that its size obscured the stars visible above it. However, the witness's biggest irritation was caused by "how can such a thing fly in our sky, it has no right to fly," he admitted.
While he was wondering what kind of object it was, he was moving smoothly and straight from north to south. After about 2.5 minutes of observations, of which more than a minute, the object was very clearly moving away and disappearing behind the horizon.
However, when he returned home, he did not share his impressions with anyone; he has not done so to this day. He is at the stage, as he says, of doubting whether he can trust anyone from the environment enough to tell about his adventure.
Original news
Ok. 1:30 w nocy, 26 kwietnia br. żołnierz zawodowy spostrzegł nad Gołdapią - miasteczkiem położonym niedaleko granicy z Obwodem Kaliningradzkim - przelot potężnego obiektu w kształcie litery „V", który - jak przyznał - nie miał prawa znaleźć się na naszym niebie. Jego wielkość ocenił on na pięciokrotność rozmiarów samolotu pasażerskiego. Według jego wiedzy, nasze wojsko takich obiektów nie posiada…
____________________
Bogdan Zabielski, WMGU
W dniu 26 kwietnia 2014 w godzinach popołudniowych odebrałem rozmowę telefoniczną. Mój rozmówca już na wstępie zastrzegł, że nie dzwoni do mnie kawału. Nie dało się też nie zauważyć emocji towarzyszących wypowiedzi. Określił siebie jako człowieka „twardo stąpającego po ziemi”, bez uprzedzeń, ale też bez – jak sam wspomniał – wiary w jakieś niewyjaśnione zjawiska.
Z racji swojego zawodu (wojskowy) trzeźwo i sceptycznie patrzy on na wszelkie tego typu rzeczy. Lecz to, co zobaczył na własne oczy poprzedniej nocy, wywróciło zupełnie jego poglądy.
Otóż, gdy wracał z późnego spaceru (ok. 1:30 w nocy z 25 na 26 kwietnia 2014) przypadkowym rzutem oka spostrzegł obiekt, który poruszał się po niebie. Miał on kształt trójkąta ze ściętym jednym z wierzchołków.
Trójkąt tworzyły trzy podłużne belki: dwie dłuższe i jedna krótsza. Kształt trójkąta był niepełny, brak było boku zamykającego bryłę – jakby podstawę. Obiekt poruszał się rozwartymi bokami do przodu, czyli jakby sprzecznie z zasadami logiki i aerodynamiki.
Był on na wysokości ok. 6-10 tys. metrów. Poruszał się z prędkością porównywalną do przelotu samolotów pasażerskich, ponad chmurami (cirrusy). Dane te z łatwością ustalił, mając w pamięci przebyte szkolenia z racji wykonywanego zawodu.
Wielkość trójkąta ocenił na ok. 5 wielkości rejsowego samolotu pasażerskiego. Nie było słychać przy tym żadnego dźwięku.
Obiekt miał na sobie symetrycznie rozmieszczone sześć światełek, które zmieniały barwę przechodząc od jasnozielonego, poprzez niebieski, żółty do fioletowego. Dwa światełka znajdujące się obok siebie (obok ściętego wierzchołka) zmieniały barwę wspólnie, niezależnie od zmieniających się kolorów pozostałych czterech świateł, które z kolei też zmieniały barwę jednocześnie. Wyglądało to tak, jakby tworzyły drugą sekcję sekwencji zmiany koloru. Pozostałe kontury obiektu były czarne.
Obiekt nie pozostawiał za sobą żadnej smugi. Świadek dokładnie pamięta, że swoimi gabarytami przesłaniał widoczne ponad nim gwiazdy. Jednak największe poirytowanie świadka wzbudziło to, „jak to możliwe żeby takie coś latało po naszym niebie, to przecież nie ma prawa latać” - przyznał.
W czasie, gdy zastanawiał się nad tym, czym może być obiekt, ten przemieszczał się jednostajnie i prostoliniowo dokładnie z północy na południe. Po około 2,5 min. obserwacji, z czego ponad minutę w sposób bardzo wyraźny, obiekt oddalił się i zniknął za linią horyzontu.
Po powrocie do domu nie podzielił się jednak z nikim swoimi wrażeniami; nie uczynił tego też do dzisiaj. Jest na etapie – jak sam mówi – wahania się, czy komukolwiek z otoczenia mógłby zaufać na tyle, żeby opowiedzieć swoją przygodę.
Graficzna rekonstrukcja obserwacji (za: WMGU)
Zdarzenie miało miejsce nad centrum małego miasteczka Gołdap, tuż obok granicy z Rosją (ok. 2 km) oraz z obwodem kaliningradzkim. Obserwacji dokonano z centrum miasta (Plac Zwycięstwa).
W tym miejscu należy dodać, że w tym rejonie w poprzednich latach miało miejsce kilka obserwacji nieznanych obiektów. Z ciekawszych można wymienić:
- obserwacja przez straż graniczną „latającej choinki” – Rudziszki (1994),
- przelot grupy kilkunastu obiektów znad Obwodu Kaliningradzkiego (1995),
- domniemana katastrofa nieznanego obiektu na poligonie Węgorzewo (1997),
- zbiorowa obserwacja latającego trójkąta nad centrum Bartoszyc (2003),
- obserwacja latającej litery „M” nad Kowalami Oleckimi (2009).
Ciekawym spostrzeżeniem świadka było to, że cała obserwacja przebiegała w zupełnej ciszy i spokoju, gdzie w weekendowy wieczór w małym miasteczku nie jest to zwyczajne. Nie było dosłownie niczego słychać, a sam świadek pamięta siebie w momencie obserwacji jako zupełnie wyłączonego, być może z powodu – jak dodaje – własnych emocji.
W dalszej części rozmowy świadek w pewien sposób otworzył się, przyznając, że:
„Może zabrzmi to trochę egoistycznie, ale tak myślę, że to, co zgłosiłem to tak w sumie dla mnie jest sprawą drugo czy trzeciorzędną. Nie wiem jak to nazwać, ale ja jestem po prostu szczęśliwy, że byłem w stanie coś takiego zaobserwować, coś co mi naprawdę niesamowicie głowę otworzyło. Mam z tego powodu satysfakcję, jestem zadowolony.”
W wypełnionej przez świadka ankiecie podaje on jako jedno z możliwych wyjaśnień przelot jakiegoś supertajnego projektu. Jednak jako człowiek z „branży” szczerze w to wątpi.
Ze znanych sobie źródeł potwierdza również, że obiekt nie został zauważony przez patrolujące niebo radary. Tuż po obserwacji świadek miał możliwość porównania wysokości przelotu obiektu oraz jego wielkości w zestawieniu z przelatującymi kolejno dwoma samolotami pasażerskimi – stąd jego szacunki są bardzo wiarygodne.
Hypotheses
Investigation
Resume
Log in or register to post comments